Mini recenzja Montażu V.Volkoffa
Jesienne pora w tym roku bardzo mnie nastraja do relaksu przy dźwięku szelestu stronic książek, które czytam. Powolutku powstaje kopczyk woluminów, które udało mi się przeczytać. Dodatkowo wzmacnia samopoczucie muzyka, której rozmaite brzemienia przeplatają się z emocjami, jakie wywołują czytane treści. Widzę, jak to kojąco wpływa na moje procesy myślowe, ocenę rzeczywistości, emocje. Normalnie sanatorium! Bardzo gorąca każdemu polecam!
Książka, którą akurat dziś zakończyłem, a która chcę Czytelnikom zareklamować, to powieść Vladymira Volkoffa, pod tytułem „Montaż”. Autor był szpiegiem. Znał świat szpiegowski od podszewki. Na ile to nie szkodziło interesom jego zleceniodawców, na tyle w twórczości swojej dzielił się swoimi doświadczeniami. Z pewnością też „montował” różne historie, być może i swymi książkami. Ja osobiście z tego stanowiska wychodzę, czytając prozę jego autorstwa. Wszak, ostatecznie, jak by nie patrzeć – mam rozum i nie waham się go używać. Wydaje się jednak, że Volkoff jest umiarkowanym Prometeuszem i czego jak czego, ale patosu to mu zarzucić w książkach nie można. Jest erudytą, z bogatą duchowością, posiada zdolność wnikliwego analizowania faktów. Jak na szpiega przystało. Jak na posiadacza rozumnej duszy i inteligencji przystało. Uważam, że to wielki honor i przywilej konfrontować się z myślą i przekazem kogoś takiego. Tyle wstępu.
Powieść zawiera się pomiędzy 1917 a 1981 rokiem. Dymitr Psar, reprezentant „białej emigracji” zaczyna życie weterana we Francji. W 1932 roku rodzi mu się syn, Aleksander, który w 1951 zostaje zwerbowany do KGB. Radziecka spec służba kształci go na agenta wpływu, z którym wiąże wielkie nadzieje. Oczekiwania się ziściły. Niepłonne. Dobrze zakonspirowane. Dochodowe. Nie tylko waluto ale i wpływonośne. Niezła fortuna wpłynęła do kasy samego Psara. Jeszcze lepsza do kasy KGB. Cała powieść to zbiór bardzo wielu dowodzeń tego, jak głęboko zinfiltrowana była przez Sowietów Francja odkąd tylko stała się azylem dla sympatyków caratu, którzy utożsamiali tak po prawdzie carski tron z przejawem zejścia Boga na niziny ziemi. Bolszewicy pracowicie zarywali dnie i noce by tradycje monarchistyczne przekuć na nową religię, jaką był marksizm-leninizm. Młody Aleksander dał się zatruć nienawiścią do Francuzów, którzy jakoby mieli walnie się przysłużyć do śmierci jego ojca. Ojca, którego marzeniem było, by wraz z Alkiem wrócić do Mateczki Rosji.
Werbunek Aleksandra Psara dokonuje się z bardzo symbolicznym miejscu. Na wieży Notre Damme de Paris. On i jego werbownik mają u stóp cały Paryż, a wokół siebie gargulce, chimeryczne figury, symbolizujące oczywiście atakujące demony. Ta sceneria będzie głównemu bohaterowi towarzyszyć przez cały czas. Jednak już nie symbolicznie, lecz bardzo rzeczowo. Nie ma przy nim zasadniczo ANI JEDNEJ duszy. Są jedynie zadania do wykonania. Liczy się skuteczność, efektywność. Dywersja Francji, choć nie tylko. Aleksander Psar, jako literat wie dobrze, że słowa mają moc, i że w istocie żadne granice nie są w stanie ich zatrzymać.
W pewnym momencie zaczyna się tytułowy „Montaż”, który jest akcją skierowaną przeciw Aleksandrowi. Taka nagroda jego przełożonych z KGB. Można odnieść wrażenie, że zazdrościli mu tego, czego doświadczył dla samego siebie. A może widzieli, że jednak nie do końca jak należy, przebiegł proces jego bolszewizacji? Że jeszcze gdzieś tam się tliły w nim iskierki człowieczeństwa wrażliwego, miłosiernego? Psar nie był kutwą, ani chamem. Ten montaż miał kilka odsłon. Każda bardziej torpedowała Aleksandra. Po 30 latach posłusznej, bardzo wydajnej pracy dla Sowietów, mając lat 49 został poddany temu, co sam przez te wszystkie lata czynił.
W powieści przeczytamy dużo o geniuszu bolszewickim, o tej mefistofelesowskiej zmyślności synów zbrodniczej myśli Włodzimierza Ilicza, która przeewoluowała w głowach goliatów komunizmu. Została przez nich zaadaptowana do nowych czasów, które dawały skuteczniejsze narzędzia propagowania ich diabelskiej idei skłócania wszystkich ze wszystkimi. Nawiasem mówiąc, sami też na siebie bicz kręcili. O czym też Volkfoff wzmiankuje.
Historia Psara, to historia człowieka, który bezustannie tkwi w kłamstwie, otacza się kłamcami i boi się ludzi, którzy mają poczucie własnej wartości. W powieści 2 razy pojawia się postać pewnej kobiety, z którą Psar nie umie sobie „poradzić”, to znaczy urobić ją na swoją modłę, podporządkować sobie. Czytając Montaż, wracałem w myślach do różnych innych sytuacji, literackich, filmowym czy też egzystencjalnych, w których nagromadzenie kłamstwa i kłamców byłoby porównywalne do tego, z jakim nie zmagał się Psar, bezgranicznie pokładając ufność w machinie, której pierwsze imię to Kłamstwo właśnie. Liczył, że nie zwróci się ona nigdy przeciw niemu.
Historia opisana w Montażu, ale też w innej powieści tego samego autora, zatytułowanej „Oprawca” (też o niej coś napiszę, mam nadzieję, niebawem) każe wg mnie mocno dystansować się do Francji, która jak pokazuje rzeczywistość, umizguje się do Rosji, a w istocie jest jej sojusznikiem. Francja opisywana przez Volkoffa – choć to jego 2 ojczyzna, to Francja zdrady, kalkulacji, lansowania ambicji funkcjonariuszy spec służb.
Montaż to trudna książka – mówię tu za siebie oczywiście. Jest w niej sporo miejsc, do których pewnie kiedyś wrócę, albo – co bardziej prawdopodobne chyba – wrócą do mnie, w związku z wydarzeniami, ze słowami wypowiadanymi przez postacie sceny politycznej, przez decyzje przez nie podejmowane. Nie jest to publikacja „must read” – wiadomo, każdy ma swoje gusta, także literackie. Ale uważam, że może być Montaż pomocą w rozumieniu tego świata i w wychowaniu emocji do jego odbioru, nie zagrażającego życiu wiecznemu.
tagi: francja agentura volkoff montaż infiltracja
![]() |
xMarek |
4 listopada 2022 00:44 |
Komentarze:
![]() |
valser @xMarek |
4 listopada 2022 08:24 |
Волков, Владимир Николаевич (писатель) - z niego taki francuski pisarz jak z Warzechy polski patriota.
" Widzę, jak to kojąco wpływa na moje procesy myślowe, ocenę rzeczywistości, emocje." - dziwne zdaje. Bardzo dziwne.
![]() |
orjan @xMarek |
4 listopada 2022 09:28 |
U mnie od circa 20-tu lat stoi cała półka z Volkoff'em a wywarł na mnie takie wrażenie, że ilekroć jestem w księgarni zawsze sprawdzam pod literą V. Ale od dawna nic nowego nie ma. Tymczasem ninijesza recenzja poprowdziła mnie do gugla i okazuje się, że aktualnie "Montaż" jest do kupienia. Co więcej jest do kupienia "Krótka historia dezinformacji" tegoż Volkoff'a. Oczywiście natychmiast zamówiłem, bo tej "Krótkiej historii ..." nie miałem. Pewnie jest to późne dzieło Volokff'a (zm. 2005 r.), bo z podtytułu wynika, iż zajmuje się dezinformacją także już w internecie. Zobaczmy.
PS. do @xMarka: A "Werbunek"?
![]() |
xMarek @orjan 4 listopada 2022 09:28 |
4 listopada 2022 12:53 |
Dziekuję za głos w temacie! Moja przygoda z Volkoffem to "Gość Papieża". Wstrząsająca dla mnie książka to była. "Krótka historię" czytam. To troche taki jakby słowniczek czy leksykon, przewodnik po innych jego ksiązkach. Uczy Volkoff innego spojrzenia na rzeczywistość. Widać jego szerokie doswiadczenie w temacie szpiegowstwa.
Werbunku nie znam. Tak jak i w sumie wszystkich innych książek. Jedynie te, o których wspomniałem dotąd.
![]() |
xMarek @valser 4 listopada 2022 08:24 |
4 listopada 2022 12:55 |
Zastanawiałem się, co odpisać. Pierwsza myśl była taka, żeby ironizować. Ale nie, to nie wypada. Wystarczy tylko to, co teraz. Bo to, co Pan/Pani napisał/a wg mnie samo się komentuje. Pozdrawiam!
![]() |
valser @xMarek 4 listopada 2022 12:55 |
4 listopada 2022 13:30 |
Tak to juz jest, ze rzeczy bedace dla jednych przedmiotem fascynacji, dla mnie pozostaja obojetne i mimo wysilku, nieduzego, ale jednak, takimi pozostaja. Czasami budzi to tylko moje zdziwienie, ale daje rade z tym zyc.
Ja rowniez pozdrawiam. Z Panem Bogiem.
![]() |
orjan @valser 4 listopada 2022 13:30 |
4 listopada 2022 17:06 |
To ja miewam (nie mam, a miewam) podobnie. Pierwszy raz, jeszcze na studiach za wczesnego Gierka odrzuciłem całą literaturę iberoamerykańską - szał tamtych lat. Poszło o to, że nie dało się umówic z dziewczyną, żeby nie przytargała jakiegoś Cortazara. A ja miewam odruchy zwrotne od przekory po bunty na wciskanie ciemnoty. No, "Sto lat ..." przeczytałem i uważam za świetne. Przejrzałem także "Pantaleona i wizytantki" skuszony tym, jak śmiechem zarykiwał się mój akademikowy współlokator. I to wszystko. Reszta odrzucona. Po latach mam rację?
Uciekłem w literaturę sensacyjną (już jesteśmy blisko Volkoff'a) wtedy, po Forsythe'u, raczej zwaną literaturą faktu, aż nazwę ukradli. Jako jedna z pierwszych spodobała mi się "Sześć dni Kondora" J. Grady'ego. On jest świetny, może dlatego, że pierwszą pracę podjął jako grabarz. Akurat Gabriel dopiero co z entuzjazmem wspomniał film "Trzy dni Kondora". No, film nie jest zły (ten z 1975 r.), ale biorąc pod uwagę liczebniki w tytułach, jest dwa razy słabszy od książki. Chociaż, pewien mój od dawna nieżyjacy już kumpel twierdził, że w tym filmie jest najpiękniejsza ever filmowa scena łóżkowa, bo wyjatkowo estetycznie podana. Jak twierdził, wręcz poetycko. Ciekawe co na to Gabriel?
Więc w tych dniach kondora, powtórzę tu za Gabrielem, jest taka placówka CIA, która zajmuje się wyłącznie czytaniem książek i innej literatury. Cel jest dwojaki: może jakiemuś cywilnemu autorowi wpadł ciekawy pomysł, który da się zagospodarować w akcji CIA. Po drugie, czy przypadkiem ktoś takiemu autorowi nie puścił farby z polowych doświadczeń CIA i trzeba szukać zdrajcy. A może taką farbę puścił ktoś związany z KGB, itd.
Już, już dochodzimy do Volkoff'a. Aha, ze wspólnych tu znajomych, to śp. Jacka Drobnego poznałem, gdy zaraz po studiach zaczytywał się w John'ie le Carré. Od razu więc znaleźliśmy wspólny język!
A pomysł z tych dni kondora wcale głupi nie jest! Tym bardziej, że porządni autorzy omawianego tu gatunku pisali z solidnym research'em, co i jak się robi, albo możnaby zrobić. Aż przyszedł ten durny Dan Brown i szlag trafił porządny gatunek literacki na korzyść jakiegoś popapranego chłamu politpoprawnego. No, ale tuż przedtem trafliśmy na tego Volkoff'a. On, przynajmniej dla mnie, dołożył gatunkowi klamrę literacką. Dlatego klamrę, bo pisząc powieści z należną gatunkowi akcją (u Volkoff'a nieszczególnie wciagającą), przenikliwie wchodzi w głąb filozofii i socjologii służb, gdy tak sobie grzebią w swoich warsztatach, czyli w ludziach. Pokazuje ludzi przy pracy nad ludźmi i to jest wielkie!
Ale ostrzegam przed "Oprawcą". Tak mnie zdołowała, że do dziś nie dokończyłem.
![]() |
Maryla-Sztajer @xMarek |
4 listopada 2022 19:49 |
Tak, Volkoff może zmienić patrzenie na sprawy tego świata. Rozumiem świetnie radość z poszerzenia swojego horyzontu
![]() |
valser @orjan 4 listopada 2022 17:06 |
5 listopada 2022 01:21 |
Od dluzszego czasu zadna beletrystyka i wykwity wyobrazni nie sa w stanie mnie zainteresowac. Czytam tylko pamietniki i wspomnienia, ewentualnie podreczniki, ktore ucza czegos praktycznego.
Nie mam tez zamiaru poznawac mechanizmu, ktory " kojąco wpływa na moje procesy myślowe, ocenę rzeczywistości, emocje" bedacego wynikiem czytania beletrystyki, zwlaszcza szpiegowsko sensacyjnej. Mnie to zaskakuje i zdumiewa, zwlaszcza w kontekscie "poszerzania horyzontow". Moze dlatego, ze wybralem samoograniczenie.
![]() |
Maryla-Sztajer @valser 5 listopada 2022 01:21 |
5 listopada 2022 10:09 |
Ąą, zaśmiała się hrabina po frącuzku
![]() |
Maryla-Sztajer @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 10:09 |
5 listopada 2022 10:10 |
Oj, zjadło mi dalszy ciąg.
Zauważ że nie każdy za młodu czytał powieści. Ten etap mamy już za sobą. Ksiądz Marek dopiero wchodzi w temat.
![]() |
valser @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 10:10 |
5 listopada 2022 12:57 |
Rozumiem, ze wchodzi w temat, na dodatek robi to dla przyjemnosci.
![]() |
orjan @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 10:10 |
5 listopada 2022 13:10 |
"Nie każdy za młodu czytał." Bardzo trafnie! Ale jeśli już czytał, to co czytał? I tu wchodzimy do kwestii powieści z grubsza określanej jako popularna, jako szczególnego źródła informacji. To jest ten moment z Sześciu /Trzech dni Kondora. NB.: Ja nie lubię określenia "literatura piękna", bo niby co to za kwalifikacja zwłaszcza dzisiaj, gdy każdy ma swoje piękno (prawdę też). Według elementarnej logiki powinna też być wyodrębniona "literatura brzydka", a jakoś nikt nie podjął tego obowiązku. Ta więc określenie "literatura piękna" nic nie znaczy poza tym, że ktoś dokonuje kwalifikacji według swoich potrzeb, najczęściej wątpliwych, o czym prawdziwie i uparcie przekonuje nas Gospodarz tutejszego bloga.
Tu ciekawość może wzbudzić moje doświadczenie. Jak wyżej pisałem, pod wpływem niniejszej recenzji, stwierdziwszy, że jest do kupienia "Krótka historia dezinformacji" Volkoff'a, zamówiłem natychmiast. Niejako "w ciemno" spodziwając się, że może dostanę usystematyzowne dziełko o podobnej łatwości praktycznego stosowania, jak "Erystyka" A. Schopenhauer'a tyle, że w dziedzinie dezinformacji właśnie. No zobaczymy; jak dostanę to się przyznam.
Ale zamawiając zauważyłem, że odpowiednia księgarnia internetowa sklasyfikowała to dziełko w kategorii "informatyka". Najprawdopodobniej przyczyna tkwi w podtytule: Krótka historia dezinformacji od konia trojańskiego do internetu. To byłoby tyle odnośnie klasyfikacji literatury. Okazuje się bowiem, że fakt kulturowy tego konia, a za nim pojęcie "koń trojański" są u klasyfikatorów martwe do tego stopnia, iż należa do informatyki. Ci sami wstawiają to i owo na półki z napisem "Literatura piękna", a ja mam to uznać za miarodajne?
Od tej pory będę jeszcze uważniej czytał refleksje Gabriela, cóż to się dzieje w świecie wydawniczym i księgarskim.
![]() |
Maryla-Sztajer @valser 5 listopada 2022 12:57 |
5 listopada 2022 14:11 |
No można mieć przyjemność z dowiadywania się "jak jest". Lubię wiedzieć. Tak mnie wychowano. Wiedza nie musi być przyjemna i można zamykać oczy oczywiście, można przyjść do literatury faktu i wiedzieć więcej itd
![]() |
Maryla-Sztajer @orjan 5 listopada 2022 13:10 |
5 listopada 2022 14:16 |
A to śliczne :). Idąc dalej "koń trojański" to zoologia i geografia albo archeologia. Lub turystyka :l)
Z resztą zgadzam się z Twoim wpisem w kwestii literatury.
Swoją drogą to ciekawe, jest antyNobel a nie ma literuty brzydkiej choć istnieje.
Bo niezależnie od tego co czytelnik uzna za piękne zapewne coś innego uzna za brzydkie. Ileż by było okazji do walki z np wykluczeniem literackim :)).
Owszem, jak będzie już książka to napisz proszę co to
![]() |
orjan @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 14:16 |
5 listopada 2022 14:47 |
Ja temu koniu obstawiam kategorię ciesiołka dla osiołka.
![]() |
xMarek @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 14:11 |
5 listopada 2022 15:35 |
Myśle, że nierzadko jest tak, że gusta nam się zmieniają. Ja u siebie widzę to zwłaszcza po muzyce, ale i po ksiazkach też. Dwadzieścia lat temu omijałem szerokim łukiem wywiady rzeki, biografie, dzienniki. A teraz, po tych 2 dekadach dystansu, dość często sięgam po wspomniene gatunki.
![]() |
qwerty @xMarek |
5 listopada 2022 15:52 |
Przeczytałem opis wrażeń i uśmiechnąłem się. To jak seria 'Tygrysy'. To z realiami życia agentów ma tyle wspólnego co J-23 znowu nadaje a najlepsze kasztany .. i Zuzanna lubi je tylko jesienią. Jest jesień.
![]() |
Maryla-Sztajer @xMarek 5 listopada 2022 15:35 |
5 listopada 2022 15:57 |
Potrzeby czytelników się zmieniają. Jako zdecydowany senior mogę napisać, że czytałam bodaj wszystko :).
![]() |
Maryla-Sztajer @qwerty 5 listopada 2022 15:52 |
5 listopada 2022 16:00 |
A "nasz" krakowski śp K. Kozłowski na pytanie jakie ma kwalifikacje do bycia ministrem i nawet później szefem UOP odpowiedział absolutnie serio, że czytał w oryginale, zanim w Polsce zaczęto tłumaczyć, całą poważną literaturę powieściową szpiegowską.
![]() |
qwerty @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 16:00 |
5 listopada 2022 16:05 |
A znani na stanowiskach ekonomiści czytywali Lenina w oryginale i to oni zbudowali obecną RP jak umieli i prawnicy co AWyszyńskiego przed zaśnięciem przeglądają
![]() |
Maryla-Sztajer @qwerty 5 listopada 2022 16:05 |
5 listopada 2022 16:15 |
Słuszna uwaga.. Kozłowski naprawdę czytał Clancy'ego itd. Czy wg tego myślał o pracy tego na pewno nie wiem. Myślę że tak.
![]() |
qwerty @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 16:15 |
5 listopada 2022 16:19 |
UOP wymaga definicji pojęcia Państwo a tym się nikt nie przejmuje, liczy się budżet i lektura powieści sensacyjnych oraz ...
![]() |
orjan @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 16:15 |
5 listopada 2022 17:04 |
O, przepraszam! Clancy jest jak stary dobry western. Po odpowiednich rozterkach, początkowym braniu w łeb i po strzelaninie dobro zawsze zwycięża. To nie byłoby jeszcze wiele, ale u niego dobro jest pojmowane według tradycji tradycyjnej! Zważywszy zaś poczytność tego Clancy'ego, moim zdaniem, ma on zasługi godne upomnikowania nie tylko literackiego. O precyzji szczegółów i staranności ich wyłożenia nawet nie wspomnę. O ile Forsythe uchodzi (słusznie) za twórcę gatunku, to Clancy'ego posadziłbym na tronie cesarskim.
Lepsza taka formacja niż cokolwiek z Wiertniczej, czy Czerskiej.
![]() |
orjan @qwerty 5 listopada 2022 15:52 |
5 listopada 2022 17:43 |
Twój uśmiech należy się Twojemu porównaniu do J-23. Rzecz w tym, iż wielu prominentnych autorów tego gatunku (zanim gatunek zepsiał) ma za soba praktyczne doświadczenie pracy w służbach (le Carre, Forsyth, DeMille, itd.).
Jeśli chodzi o Volkoff'a, to obok przygotowania i doświadczenia własnego, oficerskiego w tzw. terenie, ma za sobą wieloletnią pracę naukową, popularnonaukową a nawet własne doświadczenia wydawnicze w temacie. Dodam, że za wskazywany tu "Montaż" nagrodę Akademii Francuskiej!!!!!! Powtarzam: Akademii Francuskiej w 1982 r. Jeśli więc Volkoff nie należałby do najwybitniejszych znawców i specjalistów od metod i technik sterowania umysłami i opiniami, to kto miałby należeć spośród obojętnie za czym i po której stronie opowiadających się. A Volkoff'owi nie da się zarzucić ani lewactwa, ani politpoprawności.
Poza tym, nie o to chodzi, aby aktualni agenci, czy ktokolwiek inny w pracy służb stosował konkretne sztuczki powieściowe ale, aby precyzyjnie myślał. To bowiem kwestia formacji, a nie instrukcji. Wreszcie, skoro ze służbowej przydatności i wiarygodności odrzucamy autorów z dziedziny literatury, to - bądźmy konsekwentni - także owego Makiawelego i czemu nie tak modnego dziś Sun Zi?
![]() |
Maryla-Sztajer @orjan 5 listopada 2022 17:04 |
5 listopada 2022 17:59 |
Ależ tak. Czytałam całego. Pokazuję qwerty, który ma swoje fobie, co można przeczytać. Kozłowski na serio mówił o czytaniu tej literatury jako podkładzie pod pełnione funkcje. Przecież to był bardzo wykształcony człowiek
![]() |
Maryla-Sztajer @qwerty 5 listopada 2022 16:19 |
5 listopada 2022 18:01 |
Już napisałam na ten temat
![]() |
qwerty @orjan 5 listopada 2022 17:43 |
5 listopada 2022 18:37 |
Przecież opowieści o Klossie są do dziś przydatne a wiarygodność buduje fakt historyczny, że CCCP wygrał II wś. Przecież nie odrzucam jakiejś tam przydatności narracji i wiarygodności, absolutnie. Bon moty i złote myśli w funkcjonowaniu w życiu, szczególnie w pewnych 'warsztatach' nic nie wnoszą i wręcz ze wzgledu na poziom abstrakcji czy też uogólnienia moga prowadzić do zguby. W tej branży należy uczyć się na przykładach i to zweryfikowanych. Przykład: wchodzisz przypadkowo do eleganckiej restauracji i widzisz urzędnika państwowego wysokiej rangi - podejmiesz się werbunku? ile ci to zajmie czasu? i jaką technikę zastosujesz? Precyzjnego myślenia uczy natematyka. Gierki operacyjne zawsze muszą stosowac logikę rozmytą. No i nikt temu autorowi nie przypisuje lewactwa, prawicowości, etc - to nie ta kategoria oceny gościa i jego funkcjonowania. Konsumenci takich lektur to już są poddani obróbce w oznaczonym kierunku - mają wierzyć, że taka jest prawda i zasady. Będą idealnymi niewolnikami.
![]() |
qwerty @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 17:59 |
5 listopada 2022 18:39 |
Przeciez KKozłowski nawet nie wiedział jak jest zorganizowane Państwo i jego resorty.
![]() |
qwerty @orjan 5 listopada 2022 17:43 |
5 listopada 2022 18:43 |
Chciałbym zobaczyć jak ów Volkoff steruje umysłem sędziego w sądzie rejonowym/... lub umysłem komornika - tutaj miałby pole do popisu. No i jeszcze sterowanie umysłami aparatczyków ..... Powiem tak, gość by nie przeżył żadnej konfrontacji postsowieckim realu.
![]() |
orjan @qwerty 5 listopada 2022 18:43 |
5 listopada 2022 19:05 |
No wiesz, sterowanie pojednyczym umysłem, to jednak osobna umiejętność. Na razie chyba z gatunku fantasy, a nie praktyki. Można jednak wpływać na poszczególne czynności człowieka, o ile uda się ponad lub obok jego umysłu.
Co do konfrontacji w postsowieckim realu, to musielibyśmy najpierw uściślić pojęcie konfrontacji oraz postsowieckiego realu.
![]() |
qwerty @orjan 5 listopada 2022 19:05 |
5 listopada 2022 19:16 |
i tego wszystkiego można nauczyć się na przykładach, które zaistniały realnie w życiu
![]() |
Maryla-Sztajer @qwerty 5 listopada 2022 18:43 |
5 listopada 2022 19:33 |
Porwał by mu dziecko np. Proste.
![]() |
orjan @qwerty 5 listopada 2022 18:37 |
5 listopada 2022 19:34 |
Jakby nie rozumiemy się. Ja mówię o wartości omawianej tu literatury dla formacji, a w każdym razie dla czegoś szerszego, niż przekazanie vademecum, co zrobić, jeśli w kanjpie usiadł ktoś na lewo, zamiast na prawo od baru.
Pod określeniem formacja też nie rozumiem czegoś krańcowego. Raczej mam na myśli podobny wpływ kulturowy, jaki miały stare westerny, czyli - było, nie było - wpływ wychowawczy do dobra, a nie do byle czego.
![]() |
Maryla-Sztajer @orjan 5 listopada 2022 19:34 |
5 listopada 2022 19:41 |
O, dzięki za uszczegółowienie .. Już mi się nie chciało pisać, że rozmawiamy jakby na innych płaszczyznach z vslserem czy qwerty
![]() |
qwerty @orjan 5 listopada 2022 19:34 |
5 listopada 2022 19:56 |
w tej manierze pełna zgoda - dobro zwycięża i są niepokonani/wspaniali i do poduszki lektura, ale masz rację to nie podręcznik ani też zestaw ćwiczeniowy, noszę się z zamiarem narracji o kulisach, celach i wykonaniu https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/medyczne-haki-wsi/rk4hs i mam rozterkę czy to wpływ wychowaczy do dobra czy do byle czego
![]() |
qwerty @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 19:41 |
5 listopada 2022 19:58 |
to wynika z faktu, iż valser oraz ja promujemy pragmatyczne kryterium prawdy tj. prawdziwe jest to co jest skuteczne - W.James
![]() |
Maryla-Sztajer @qwerty 5 listopada 2022 19:58 |
5 listopada 2022 20:38 |
Ale jednak tutaj rozmawiamy o lekturze xMarka. Zajrzyj na nowy tekst o praktyce remontowej proboszcza :). O byciu skutecznym
![]() |
stanislaw-orda @przemsa 4 listopada 2022 18:53 |
5 listopada 2022 21:33 |
"Cesarskie sieroty" wcale nie są złe.
Tam jest mnóstwo prozrzucanych tzw. kluczy (albo wytrychów).
![]() |
stanislaw-orda @qwerty 5 listopada 2022 19:58 |
5 listopada 2022 21:35 |
A dużo wcześniej Poncjusz Piłat ("cóż jest prawda?").
Ale i on tylko kontynuował tradycję starorzymską.
![]() |
stanislaw-orda @orjan 5 listopada 2022 13:10 |
5 listopada 2022 21:43 |
O dezinformacji także:
Anatolij Golicyn "Nowe kłamstwa w miejsce starych" (New Lies For Old ); 1984 r.
![]() |
orjan @qwerty 5 listopada 2022 19:58 |
5 listopada 2022 21:58 |
OK. Warto tylko pamiętać, że dla skuteczności dowolnej walki samo wyszkolenie, a nawet plus wyposażenie nie wystarczą. A to przecież już cała suma pragmatycznego przygotowania. Potrzebne jeszcze są cel i nakierowane nań morale. To są zagadnienia z ponad-pragmatyki. Albo raczej pragmatyka musi najpierw zadbać o nie.
Zakładam, że Ty i Valser macie je jakby z definicji. W każdym razie już je macie. Ale nie każdy tak ma i zanim dostanie "sumę pragmatyki" do ręki, musi już mieć ten cel i morale. Środkiem do tego jest formacja odbywająca się przede wszystkim w sferze kultury i jej narzędzi. Gdy zaś chodzi o literaturę, to można zadać brutalne pytanie pomocnicze. Czy zanim dasz mu pragamtykę, to wolałbyś pomocnika, żołnierza, wspólnika, etc. wychowanego na Harrym Potterze, czy raczej takiego wychowanego na lekturze np. Volkoff'a?
![]() |
xMarek @orjan 5 listopada 2022 13:10 |
5 listopada 2022 22:00 |
Ha ha ha! Dobre! Informatyka! Jeśli już, to powinna to być cybernetyka! :-)
![]() |
orjan @Maryla-Sztajer 5 listopada 2022 14:16 |
7 listopada 2022 09:05 |
>> ... jak będzie już książka to napisz proszę co to <<
Jak wcześniej wspomniałem, zamawiałem "w ciemno" z niejakim oczekiwaniem, że w odniesieniu do dezinformacji jest to może coś analogicznego do "Erystyki" Schopenhauera. Miałem zwłaszcza na myśli tę część "Erystyki", która stanowi spis metod nieuczciwego dialogu. Wygodnie bowiem jest mieć coś takiego, taki bryk, zwłaszcza będąc w codziennej pozycji odbiorcy cudzych ofert i uzasadnień poglądów.
Na razie przestudiowałem (czyt. powoli, po dwakroć przeczytałem) pierwsze kilkadziesiąt stron i już widzę, że "Krótka historia dezinformacji" jest inna. "Erystyka" jest dziełem naukowym, tzn. zwłaszcza ma warsztat par excellence naukowy; gdyby nie zawarty tam bryk, to pewnie mało kto sięgałby po to dzieło. Natomiast "Krótka historia" nie jest brykiem. Zapowiada mi się jako hybryda. Mianowicie jako esej literacko naukowy. Język należy do literatury, a przez to treść naukowa i jej wywód są przyjemne w odbiorze. Ten język jest literacko świetny (tłumacz!) i wcale nie hermetyczny. To naprawdę da się czytać dla relaksu mimo mało zabawnego tematu. Co do narracji naukowej, to autor ukazuje swoją głęboką erudycję, ale wcale nią nie szpanuje. Przez to podawane przykłady są lekkie w odbiorze. Gdy wywodzi z nich wnioski uderza natomiast precyzją syntezy; swojej własnej syntezy. Najpierw jednak pokazuje konsultacje z innymi znawcami w temacie.
Zobaczę, co będzie dalej i opowiem.
Jeszcze jedno. To jest książka, którą lubi się od drugiego spojrzenia. Może u mnie akurat tak wyszło przez to wspomniane wyżej owo oczekiwanie "w ciemno". W każdym razie, Tobie powinna się spodobać. Co piszę "w ciemno":) i pozdrawiam.
![]() |
Maryla-Sztajer @orjan 7 listopada 2022 09:05 |
7 listopada 2022 09:10 |
Piękne dzięki za tę informację.. Może być że sięgnę kiedyś. Mam kłopot z czytaniem jako takim, na razie śledzę losy szkła i wiraży itd... Pewnie trzeba jakąś kolejkę ułożyć, tyle by się chciało poznać przeczytać, zdążyć :). Wszystko ciekawi